środa, 17 kwietnia 2013

pytania.


Pod ostatnim postem otrzymałam od Was wiele pytań, na które nie da się odpowiedzieć krótko, dlatego też postanowiłam coś więcej napisać na tematy, które Was interesują. Odpowiadam więc na Wasze pytania .
A Ty jak się teraz jak ubierasz? Zostałaś przy swoich zasadach czy już bardziej po "amerykańsku"?

Je też trochę wyluzowałam ale zupełnie się nie zamerykanizowałam. Nie noszę w ogóle butów na obcasie, kupiłam za to kilka par conversów w różnych kolorach. Częściej noszę spodenki i t-shirty, rzadziej sukienki. Ale nadal widać różnicę w moim sposobie ubierania się, lubię dodatki i torebki i wszystko musi ze sobą pasować. Mój luz jest "przemyślany".
Nie myślałaś o zostaniu na studia w us? Swoją drogą świetny post! 

Oczywiście stale o tym myślę. Bardzo bym chciała tutaj studiować. Pisałam test ACT , z którego miałam taką samą ilość punktów co mój kolega i on dostał się na Uniwersytet w Luizjanie więc mam szansę ale niestety studia są bardzo, bardzo drogie więc nie zależy to tylko od mojej chęci. Ale wiem również, że marzenia nie spełniają się same więc robię co mogę, szukam, piszę, pytam. Dodatkowo szkola nie ulatwia mi tego zadania . Powiedzieli ze nie daja HS diploma exchange studentom. GED moge napisac w Luizajnie dopiero po ukonczeniu 19 lat, wiec z tym tez mi sie nie uda :(
Twój wpis potwierdził spostrzeżenia innych wymieńców. Ciekawe spostrzerzenia. Jeśli znajdziesz czas to napisz o restauracji Taco Bell, piszesz, że to Twoja ulubiona. Napisz czym różni się od pozostałych, jakie ceny i jakie menu 

Taco Bell to rzeczywiście moje ulubione miejsce, dziwię się, że nie ma tego typu restauracji w Europie, a może ja jej nigdzie nie spotkałam? W Polsce nie ma na pewno. Jest to sieć restauracji podobnie jak McDonald. Specjalizuje się w potrawach meksykańskich i meksykańsko-teksańskich .Można tutaj zjeść różnego rodzaju tortille, pizze, tacos, buritos, nachos, sałatki i pyszne desery np. caramel apple empanada czyli chrupiące kieszonkowe ciasto wypełnione kawałkami ciepłych jabłek w karmelu. Jak brzmi? Pycha…Jeszcze lepiej smakuje, niebo w gębie będę tęskniła za tym jedzeniem. A w dodatku jest najtansze ze wszystkich fast foodow. Jem tam niemal codziennie i nie mam jeszcze dosyc.
Co teraz jest modne wśród nastolatków w US np:książki,gry?
Hm.... w sumie to sama nie wiem . Czytanie ksiazek wsrod mlodziezy nie jest popularne . Napewno nie wsrod moich znajomych , wiec szczerze mowiac nie mam pojecia co czytaja ludzie w Ameryce. Jedyna ksiazke ktora czytalismy na lekcji byl ' Great Gatsby'. Popularne sa za to gry video i  ludzie graja caly czas, szczegolnie chlopcy. 
Zaproszenie na Prom. Świetny pomysł miał chłopak, niby nic go to nie kosztowało ale musiał pomyśleć. Bardzo, bardzo pomysłowo. Co to za chłopak, fajny, zdjęcie może jakieś? I koniecznie relacja z przed i po Promie, please !!!!

Wszystkich bez wyjątku ogarnął szał przed tym balem. Jak już wspomniałam dziewczyny kupują suknie balowe, które są brzydkie i koszmarnie drogie. Najtańsze jakie spotkałam są po 200 $ ale one są skromne więc nie ma na nie chętnych. Moje koleżanki wydały po 600 $ za swoje kreacje. Wiele moich kolezanek kupilo suknie slubne na te okazje. W Luizjanie jest tradycja ze wszystkie seniors nosza biale suknie na prom. Dla mnie jest to niezrozumiałe, tyle pieniedzy wydac na sukienkę, której już się nigdy więcej nie wykorzysta, czyli na jeden raz.  W tym temacie nie zamerykanizowałam się. Założyłam z góry, że nie kupie slubnej sukienki, w której źle bym się czuła i dodatkowo nie będzie w moim stylu. Założę wprawdzie sukienkę długą, tutaj się trochę nagięłam ale i tak sukienka jest bardzo skromna. Oczywiście dodam posta z opisem Promu, sama jestem ciekawa jak to będzie wyglądało. Spełniam też prośbę dotyczącą samego zaproszenie na Prom a czy kolega fajny oceńcie sami. Jest bardzo miły i mamy fajny kontakt ze sobą więc myślę, że będziemy się dobrze razem bawić. Moja sukienka na Prom jest w kolorze delikatnego różu( zlamalam zasade seniors ), chłopcy dobierają kamizelki i krawaty do koloru sukienki partnerki bezwzględnie, mam nadzieję, że nie zrobiłam mu krzywdy. Hahaha
hej! świetny blog!
Mam pytanie, czy trudno jest Ci rozumieć na lekcjach po angielsku o co chodzi? Wstawiłabyś zdjęcie przykładowego testu z jakiegoś przedmiotu? 

Na początku zaraz po moim przyjeździe nie było łatwo. Nie rozumiałam wszystkiego. Nauczyciele też pochodzą z różnych miejsc więc mają różny akcent. Niektórzy są Meksykaninami inni Murzynami, trzeba było się osłuchać. Teraz nie mam żadnych problemów. Zresztą już po paru tygodniach widać było olbrzymią różnicę. Mój pierwszy host tata kiedy wyjechał do pracy i wrócił po dwóch tygodniach był bardzo zdziwiony jaki progres można zrobić w tak krótkim czasie. Rowniez na poczatku kiedy spotykalam sie ze znajomymi bywalo , ze ich nie rozumialam , nie ucza przeciez slangu w polskim liceum na lekcjach angielskiego. Teraz mysle ze znam juz wszystkie mozliwe " slang" slowa. 
Świetny post, dzięki! Ja chciałabym się od Ciebie dowiedzieć czy ty również dogadujesz się lepiej z europejczykami tak jak inni wymieńcy czy z amerykanami? z czego to wynika? dzięki za odpowiedź 

Ja dogaduję się bardzo dobrze i z innymi Exchange Students i z Amerykanami ale bardziej trzymam się z Amerykanami. Rada dla przyszłych wymieńców. Musicie sami się otworzyć i wyjść do Amerykanów, oni nie są tak bardzo zainteresowani ludźmi z wymiany, ponieważ każdego roku są nowi więc nie jest to dla nich żadna atrakcja, jeśli będziecie biernie stać z boku i obserwować to nie znajdziecie tam przyjaciół. Ja bardzo szybko  poznałam ludzi, których chciałam poznać. To chyba kwestia charakteru, ja jestem otwarta i spontaniczna, jestem wesoła, potrafię śmiać się sama ze siebie . Z innymi Exchange students też utrzymuję kontakty, zwłaszcza z moją  Emmą z Norwegii, z Juliusem z Niemiec i z Sandrą z Finlandii. Cóż kocham ich wszystkich.
Napisz może czy szybko nawiązałaś znajomości?
Co warto zabrać ze sobą do USA a co lepiej tam kupić na miejscu typu: telefon, laptop, prostownica czy suszarka 

Tak jak wspomniałam wcześniej bardzo szybko zawarłam nowe znajomości bo tak chciałam, bo się o to starałam. Nie było to trudne ale trzeba się samemu otworzyć i wyjść z inicjatywą. Gdybym czekała na zainteresowanie moją osobą innych pewnie do dnia dzisiejszego nie miałabym żadnych przyjaciół. Jeśli chodzi o wszelki sprzęt elektroniczny to wszystko jest tańsze w US. Ja nie zabierałam ani suszarki ani prostownicy. To jest w każdym domu i pewnie rodzina Ci udostępni takie rzeczy. Moi hości przygotowali dla mnie łazienkę i kompletnie wyposażyli więc myślę że to zbędne. Poza tym pamiętaj, ze masz limit bagażu i bardzo trudno jest spakować się na cały rok. Ja przyjechałam do ciepłego stanu więc nie zabierałam żadnych zimowych ubrań a i tak miałam olbrzymi problem. Telefon oczywiście kupisz tutaj. To był mój pierwszy zakup i najlepszy. Teraz przymierzam się do zakupu laptopa bo też warto. Zabrałam wprawdzie z domu laptop ale był to już stary sprzęt i wiedziałam ,że niedługo wytrzyma. Tak tez się stało. Popsuł się po ok. 2 miesiącach. Okazuje się, że laptop nie jest tutaj tak potrzebny. Wszystko możesz zrobić na Iphonie jeśli wykupisz sobie Internet. Masz skype i wszystko co potrzebujesz dlatego też do tej pory nie kupiłam nowego. Ale przed powrotem do domu chcę sobie kupić nowy bo w Polsce bez laptopa ani rusz.
Napewno Ameryka to zuplenie inna bajka. Jedna z moich najlepszych przyjaciolek mieszka w Seattle, co prawda jest polka ale mozna powiedziec, ze zupelnie inaczej patrzy na swiat. Ona akurat, ku zdziwieniu wielu osob woli Polske. Jednak mowi, ze tu jest bardzo sztywno, kraj jest zupelnie nie rozwiniety. Tam jest miasto na kazdym kroku.
A wlanie, jak tobie podoba sie ta odmiennosc Stanow? Siecowki jedzeniowe, metropolia co krok?

To prawda, to zupełnie inny świat. Porównując Amerykanów między sobą mamy do czynienia z różną mentalnością w zależności od stanów, w jakich żyją. Nie wiem jacy są ludzie na zachodnim wybrzeżu bo tam nie byłam, słyszałam tylko, że rzeczywiście są sztywniejsi, z Kalifornii np .bardziej zarozumiali, czują się lepsi od pozostałych tylko dlatego, że mieszkają akurat w takim miejscu i podobno są to ludzie aktywni zaś np. Nowojorczycy – żyją w ciągłym biegu, pracują od rana do wieczora. Mnie się wydaje, że podobnie jest w Europie. W każdym kraju jest inaczej. Ja Luizjanę porównuję do Hiszpanii. Gorący klimat, gorące temperamenty. Ludzie nie spieszą się nigdzie, ze wszystkim zdążą, jeśli nie dziś to jutro są bardzo wyluzowani i radośni, wiecznie uśmiechnięci i cieszący się z każdego dnia. Lubią spotkania towarzyskie i zabawy. We wszystkim znajdują pozytywy. Pamiętam bardzo dobrze, jak na początku mojego pobytu tutaj nadciągał huragan Issac, moja rodzina w Polsce bardzo ten fakt przeżywała, pisali do mnie, słuchali wiadomości, sprawdzali w Internecie jak rozwija się sytuacja a tutaj trwały przygotowanie do huragan party . Nie było to jednak nieodpowiedzialne, ponieważ informacja tutaj na miejscu jest bardzo rzetelna, wszyscy byli poinformowani gdzie jest największe niebezpieczeństwo, a gdzie zagrożenia nie ma, należy zachować się wedle wskazówek i tyle. Kto w Polsce pomyślałby w ten sposób? Także w Luizjanie ludzie potrafią wykorzystać każdą chwilę, Są bardzo radośni. Nigdy w życiu nie uśmiechałam się tyle co tutaj. Mnie osobiście bardzo podoba się ta odmienność i mogę śmiało stwierdzić, że Ameryka jest mi coraz bliższa. Ludzie zaskakuja mnie na kazdym kroku. Kiedys poszlam do restauracji z moim kolega na cheescake i po chwili podeszla do nas kelnerka i powiedziala ze para ktora siedziala stolik obok zaplacila juz za nas. Albo poszlam na kawe do Starbucksa i kiedy chcialam zaplacic za nia sprzedawczyni powiedziala ze osoba ktora byla przede mna zaplacila za 3 kolejne osoby . W Polsce nigdy nie spotkalam sie z taka uprzejmoscia ludzi. Kazdy zyczy mi milego dnia , mowi " Hej! swietnie dzis wygladasz !"  albo zostawia mi notki w plecaku typu " Usmiechnij sie ! Jestes piekna :) " . Takie proste rzeczy ciesza najbardziej. Bedzie mi brakowalo tego po powrocie, to pewne. Ludzie w Luizjanie sa po prostu magiczni.  Jeśli chodzi o sieci restauracji to jest ich bardzo dużo i są bardzo popularne. Ja w Polsce nie przepadałam za fast foodami ale tutaj wybór w menu jest o wiele większy. Byłam zaskoczona jak po raz pierwszy weszłam do McDonalda, wybór jest ogromy a i potrawy też smakują nieco inaczej. Ja najbardziej lubię jak już zresztą wspomniałam sieć restauracji Taco Bell. Będzie mi ich w Polsce brakować.




Jutro uzupelnie zdjecia . ! trzymajcie sie cieplo 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Nastolatki w USA


Młodzież w Ameryce bardzo często jest krytykowana za brak zainteresowań, za lenistwo, za to, że nie czytają książek, że mało się uczą i są zadowoleni z bycia kimś zupełnie przeciętnym. Owszem są bardziej wyluzowani ponieważ nie muszą wkuwać i zapamiętywać głupich formuł i reguł, które i tak do niczego się w życiu nie przydadzą więc odczuwają mniejszy stres w szkole ale młodzież w USA jest bardziej odpowiedzialna i samodzielna i z pewnością nie jest leniwa. Większość z nich ciężko pracuje, niektórzy pracują codziennie na pół etatu lub kilka godzin, inni pracują tylko w weekendy.. W Ameryce dziewięć osób na dziesięć wykonuje różne prace po szkole typu: mycie samochodów, praca w restauracjach, sklepach itp. tylko po to, żeby mieć kieszonkowe albo zapłacić za szkolną wycieczkę. Amerykanie szanują pracę i zarobione pieniądze. Po szkole w wolnym czasie większość młodzieży uprawia sport, wiele osób zajmuje się pracą społeczną między innymi: opiekują się osobami starszymi i chętnie biorą udział w akcjach charytatywnych. Rzadkością jest, że siedzą w domu przed TV albo komputerem i się zwyczajnie nudzą.
Jak więc wygląda życie codzienne nastolatek?
Na pewno nie tak jak znanym serialu Beverly Hills 90210albo moim ulubionym Gossip Girl.
Oczywiście wierzę w to, że i takie nastolatki zamieszkują w tym kraju ale ja takich nie znam więc postaram się opisać życie przeciętnej nastolatki w Luizjanie.
-Styl ubierania się, moda
„Jak nas widzą tak nas piszą” to przysłowie nie jest znane w Ameryce.
Jedną z wielu rzeczy, której nie da się nie zauważyć w amerykańskim stylu życia jest luz. Przejawia się on na wszystkich płaszczyznach a zwłaszcza w sposobie ubierania się. Pamiętam moje pierwsze dni w Stanach kiedy to „przykładałam uwagę” do swojego wyglądu, nie jakoś szczególnie, tak zwyczajnie, zawsze lubiłam ładne ciuchy, sukienki w szczególności więc moja host rodzina niemal codziennie zadawała mi pytania typu „gdzie się wybierasz?” lub „umówiłaś się z kimś, jakaś randka?”. Wydawało mi się to dziwne, gdyż według mnie wyglądałam zupełnie normalnie, przynajmniej jak na polski standard. Prawdą jest, że nastolatki w Ameryce nie dbają o to, co noszą na co dzień. Przeważnie są to sportowe szorty i luźne koszulki, które reprezentują logo szkoły, ulubione drużyny footballu czy też kluby typu „BETA”. Dziewczyny nie noszą torebek ani też szpilek. W ogóle nie noszą butów na obcasach, popularne są za to japonki. Panuje tutaj duża tolerancja jeżeli chodzi o modę. Nikt nikogo nie krytykuje, nie wyśmiewa. W sklepach czy restauracjach nikogo nie dziwi osoba w rozciągniętym dresie. Zdarzyło mi się w poprzedniej rodzinie, że wsiedliśmy do auta w pidżamach i pojechaliśmy na „małe co nieco” do Mc Donalda. Panuje tutaj totalny luz, który jednak nie oznacza zaniedbania. Luźny strój nie wyklucza chęci posiadania dobrej jakości ciuchów. Nastolatki lubią zakupy markowych sklepach takich jak w Victoria’s Secret . Jak już wspomniałam strój codzienny jest mało wyszukany ale jeśli chodzi o wielkie wyjścia to już zupełnie co innego. Wszystkie starają się wyglądać pięknie. Ubierają się wtedy bardziej elegancko niż w Polsce. Zbliża się w Lafayette czas Promu i szaleństwo zakupów ogarnęło moje koleżanki. Kupują sukienki balowe, prawie jak do ślubu tylko w kolorach i w zawrotnych cenach. Mnie się one zupełnie nie podobają, to nie mój styl. Co założę na najbliższy bal? Sama jeszcze nie wiem. Jeżeli jesteśmy w temacie wyglądu nastolatek to dodam jeszcze tylko, że pomimo, iż nie przywiązują wagi do stroju to przesadzają z makijażem. Każdego dnia nawet do stroju sportowego make up jest nienaganny, Moim zdaniem nadużywają czarnej kredki.
- Związki
Bardzo podobają mi się związki młodzieży w Ameryce Śledząc moich znajomych na Instagramie zauważyłam dużą różnicę w podejściu do związków. Nieodłącznym elementem jest pozytywne zaskakiwanie się nawzajem jak najczęściej. Czasami zastanawiam się nad tym ile czasu oni potrzebują na wymyślenie kolejnej niespodzianki. Okazuje się, że oni nie myślą tylko robią to intuicyjnie, zapraszają się kolację, przynoszą dla siebie śniadania, wstawiają swoje wspólne zdjęcia i piszą długie paragrafy na temat swoich uczuć, zostawiają karteczki z miłą wiadomością w samochodach, wypełniają pokoje balonami itp. W Polsce nigdy nie spotkałam się z niczym podobnym. Miło by się było obudzić w pokoju, w którym stały by świeże kwiaty i czekało pyszne śniadanko. Polacy nie dbają o szczegóły, idą na łatwiznę, a przecież „diabeł tkwi w szczegółach” . Również zaproszenia na studniówkę przekazywane są zupełnie w innej formie. W tym temacie chłopcy prześcigają się w pomysłach, każdy chce, żeby jego zaproszenie było wyjątkowe i oryginalne. Mój kolega zaprosił mnie na prom zostawiając karteczkę w bukiecie kwiatów z pytaniem „czy pójdziesz ze mną na studniówkę?” Nie byłoby to nic zadziwiającego ale pytanie zostało napisane w języku polskim. Potem zapytałam go w jaki sposób to przetłumaczył. Nie był to google translator. Szukał ludzi na forach i prosił o pomoc w tłumaczeniu, wiedział bowiem, że translator tłumaczy z błędami i nie można mu zaufać. Zadał sobie sporo trudu, żeby mnie zaskoczyć. Udało mu się, Była to miła niespodzianka. Tak przy okazji tego najważniejszego wydarzenia jakim jest niewątpliwie PROM dodam, że w tym roku dostałam 2 zaproszenia. Jedno z mojej szkoły a drugie ze szkoły Sandry. Przeżyję więc go 2 razy. Bardzo ale to bardzo się cieszę z tego powodu. Wspomnę jeszcze w jaki sposób moje koleżanki dostały zaproszenie. Jedna miała na samochodach tysiące nalepek z napisem Prom? Inna dostała ulubioną pizzę, gdzie kawałki salami utworzyły napis PROM. Pomysłów jak widać nie brakuje. Wspomniałam tylko o niektórych z nich. Chciałabym żeby w Polsce chłopcy starali się tak samo i zaskakiwali nas na każdym kroku.
Nie wiem, co może jeszcze Was interesować. Jeśli macie pytania, propozycje nowego postu to pytajcie w komentarzu lub piszcie na FB
Zostały mi już niecałe 2 miesiące…Nie chcę myśleć o powrocie ale coraz częściej te myśli wracają ….Nie mogę uwierzyć, że czas tak szybko mija…

piątek, 5 kwietnia 2013

Spring Break


Już minął tydzień odkąd wróciłam z wycieczki. Jak zwykle trudno znaleźć czas aby cokolwiek napisać. Postaram się w kilku zdaniach opisać jej przebieg.

Wycieczka rozpoczęła się w Waszyngtonie, to tutaj każdy z Exchange Students musiał dotrzeć na własną rękę. Ja podróżowałam sama. Samolot z Lafayette opóźniony był godzinę i trochę się denerwowałam czy nie spowoduje to dalszych komplikacji. Na szczęście w Atlancie nie miałam żadnych niespodzianek i bardzo szybko zmieniłam terminal i odnalazłam swój gate. Na lotnisku w Waszyngtonie udałam się do miejsca wyznaczonego przez organizatora i tam spotkałam już innych Exchange Students no i Josha, to jest kolega z Polski. Poznaliśmy się na orientation w Warszawie przed wylotem i razem umówiliśmy się na tę wycieczkę. Po raz pierwszy od 8 miesięcy miałam możliwość rozmawiać w polskim języku na żywo. Wspaniałe uczucie a jednoczesnie strasznie dziwne. Na poczatku nie umialam nic powiedziec po polsku , moje zdania brzmialy " yyy..... czesc..eee e...jaak...ymm...twoj..lot?" czy cos w tym stylu. Nad kazdym zdaniem musialam dlugo myslec zeby zebrac slowa. Rozmawianie z rodzicami na Skype a rozmawianie na zywo to zupelnie dwie inne rzeczy . Nie wierzylam ze przez 8 miesiecy mozna zapomniec ojczysty jezyk !  Okazało się również, że na wycieczce jest jeszcze jedna Polka Marysia, dostałyśmy jeden pokój. Marysia mieszka w Warszawie więc mam nadzieję, że przyjaźnie zawarte na tym wyjeździe przetrwają na dłużej, juz mamy wspolne plany na wakacje :) Poznałam również wielu nowych wspaniałych ludzi z różnych zakątków świata. I wszyscy przebywając pod wspólnym "amerykańskim dachem" rozpoczęliśmy wspaniałą przygodę. I to jest w tym wszystkim najpiekniejsze. Poznawanie nowych ludzi i ich kultury.
Pierwszy dzień- zwiedzanie Waszyngtonu, głównym punktem programu był oczywiście White House, zwiedziliśmy Smithsonian Museum, memorial and Monuments , capitol etc. Nie pamietam dokladnie
Drugi dzień- Wyjazd do NYC, po drodze zatrzymaliśmy się w Philadelphia’s liberty Bell i Independaence hall , na lunch jedlismy slynny na calym swiecie CHEESESTEAK , a także mieliśmy czas na zakupy w outlet mall .
Trzeci dzień - „The Top of the Rock” słynne schody z filmu Rocky, NBC Studios tour, no i ostatnie dni to już tylko NYC czyli dla mnie „wisienka na torcie".
Nowy Jork- amerykańska metropolia, marzenie wielu ludzi, miasto, które rzeczywiście nigdy nie zasypia. Spotkałam się również kiedyś z określeniem, że NYC jest światową stolicą ekscytacji i uważam, że jest to bardzo trafne określenie.. Dla mnie number one Nowy Jork to miasto, które albo pokochasz i zechcesz dobrze poznać, albo znienawidzisz, bo przytłoczy cię swoją różnorodnością. Ciężko jednoznacznie opisać miejsce, w którym zbiera się cały świat. Ja pokochałam to miasto od pierwszego spojrzenia za klimat, za drapacze chmur sięgające nieba, za urocze i klimatyczne kawiarenki na Manhattanie, za Times Square- dla mnie serce NYC, za Central Park zieloną ostoję w samym centrum miasta, za spacery po Brooklyn Bridge….za wszystko. Nie będę opisywała dokładnie wszystkiego co widziałam, ponieważ większość wie co można zobaczyć w tym fascynującym mieście a ja widziałam prawie wszystko co warto, piszę prawie bo nie sposób w kilka dni ogarnąć wielkości tego miasta . Nie sposób opisać jakie wrażenie na mnie wywarło, to trzeba zobaczyć na własne oczy , poczuć rytm tego miasta na własnej skórze. Słowa są zbędne, dlatego też dodam kilka zdjęć, one najbardziej oddadzą klimat i atmosferę.
Z NYC zabrałam mnóstwo wrażeń, obrazów ,widoków, które pozostaną na zawsze w mojej pamięci. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam zawitam . Wróciłam do Luizjany niedospana, zmęczona, z podkrążonymi oczami ale SZCZĘŚLIWA z nowym bagażem doświadczeń i nowymi przyjaźniami. Wracając do Lafayette poczułam, że wracam do domu, dziwne uczucie. W domu czekała na mnie cała rodzina, host mama z pysznym obiadem, wszyscy chętni do słuchania opowieści ze wschodniego wybrzeża.
Przy okazji wspomne , ze nasz przewodnik byl kiedys exchange studentem i opowiadal nam o jego doswiadczeniach. Powiedzial , ze kiedy wrocil do rodzinnego miasta , wszystko bylo po staremu . Mial uczucie, ze wszystko i wszyscy zostali w miejcu , tylko on sie zmienil . Wrocil bogatszy w doswiadczenie , pewniejszy siebie , odwazniejszy i jest pewien , ze tego samego doswiadczy kazdy z nas. Powiedzial rowniez , ze nie ma nic lepszego niz podroze. To jest jedyna inwestycja , ktora wzbogaca czlowieka . Bardzo madry czlowiek i pierwszy raz w zyciu sluchalam przewodnika na wycieczce . Swoja droga byl on niezle zakrecony. Na schodach z filmu ' Rocky" nakrecilismy nasze male harlem shake viedo , a on nalozyl swoj srebrny kostium. Kiedy bylismy w Central Parku , wpadl na pomysl , zeby wymieniec z Francji( zapomnialam jego imie) , udawal slawna osobe , a cala nasza wycieczka zeby udawala tlum fanow . Tak tez zrobilismy. Bylo przemegazabawnie . Ludzie spacerujacy po Central Parku zaczeli biec za nim , aby tylko zrobic mu zdjecie . Mialam wrazenie , ze caly Cetral Park zebral sie przy fontannie , aby tylko poznac "naszego gwiazdora" . HAHA. 
Dziękuję moim najlepszym na swiecie rodzicom za wspaniałą wycieczkę! I tesknie za Wami bardzo. Byloby jeszcze lepiej gdybyscie mogli ze mna zwiedzac te cudowne miejsca :)