piątek, 22 marca 2013

high school

Tak jak obiecałam w poprzednim poście dziś będzie tylko o szkole. Do tej pory bardzo mało o niej pisałam wręcz temat omijałam bo tak dużo informacji jest na innych blogach właśnie o szkole więc myślałam, że ten temat jest dobrze wszystkim znany. Okazuje się jednak, że niektórzy moi znajomi czytają tylko mojego bloga więc dla nich dziś specjalne wydanie;)

Zawsze byłam dobrą uczennicą ale za szkołą nigdy nie przepadałam. Gimnazjum nie cierpiałam. Liceum okazało się o wiele bardziej przyjazne, nauczyciele bardziej pomocni i życzliwi. Mimo to w polskiej szkole zwykle lekcje są monotonne, prowadzone zawsze w ten sam sposób, jednym słowem nudne. Z nauczycielami nie można żartować, nauczycieli trzeba się bać. Nie wiadomo co przecież wymyślą, niezapowiedziany sprawdzian, odpytywanie całej klasy w 15 min , dla każdego ucznia jedno pytanie i dla każdego 1. Pamiętacie fizykę w gimnazjum? Koszmar..

Szkoła w Ameryce jest inna pod każdym względem. Główną różnicą jest plan lekcji. Jest 7 różnych klas, przedmioty wybieramy sami, poziom zaawansowania również, w każdej klasie spotykasz się z innymi ludźmi. Każdego dnia są te same lekcje, na początku wydawało mi się, że będzie to nudne ale teraz widzę dobre strony takiego systemu. Przedmiotów jest bardzo, bardzo wiele. Sa 4 obowiazkowe kategorie:  science, English, math, social studies. Poziom każdy uczeń dopasowuje do swoich zainteresowań i możliwości indywidualnie. Spośród science można wybrać biology, anatomy, chemistry physic i wiele innych. Na matematyce można wybrać : geometrię, algebrę, pre-calculus, calculus, advanced math etc. wybór jest ogromny. Social studies to m.inn. US History, Word History, Western civilizations, civics, psychology itp. Electives - tutaj możesz rozwijać wszystkie zainteresowania począwszy od grafiki komputerowej, fotografię, nauka gotowania, różnego rodzaju chóry czy też band, pierwsza pomoc, życie w rodzinie, agriculture no I mój ulubiony Yearbook. Jeśli jest ktoś ambitniejszy ,a nie są to wyjątki , zamiast electives wybiera sobie konkretne przedmioty, nie takie luźne. Są tutaj dwa podstawowe poziomy regularny oraz honors. Uczniowie z najlepszymi wynikami na zakończenie roku są automatycznie przydzielani do klas zaawansowanych w następnym roku. Klasy honors są bardzo trudne. Ja wybrałam sobie na tym najwyższym poziomie anatomię i fizjologię i muszę przyznać, że jest to najcięższa klasa. Mój plan lekcji przedstawia się następująco:
1. Anatomia i fizjologia.
Jak już wspomniałam najtrudniejsza klasa. Mimo to mam 91 procent czyli jest to ocena B. Brakuje mi tylko 2 procent żeby mieć A. Co robimy na lekcji? Czego się uczymy? Pracownia jest bardzo dobrze wyposażona ale właściwie wszystkie pracownie mają sprzęt o jakim w polskich szkołach się nawet nie śniło. Pracujemy bardzo dużo z mikroskopami, badamy ludzkie tkanki, na manekinach poznajemy wnętrze człowieka. Niebawem bo już za dwa tygodnie będziemy mieć sekcję zwłok …kota! Jest to bardzo interesująca klasa, połączenie fizyki, chemii i biologii, Na początku każdej lekcji mamy coś w rodzaju kartkówki z ostatniej lekcji. Otrzymujemy np. zdjęcie układu pokarmowego i musimy go dokładnie opisać, oznaczyć jego części albo nauczyciel podaje jakieś pojęcia, do których musimy napisać definicję. Obecnie pracujemy w grupach i musimy przygotować piosenkę o układzie pokarmowym. Ha, ha
2. English III.
Wybrałam III poziom zaawansowania, żałuję, że nie wybrałam IV bo jest łatwiejszy. English IV to brytyjska literatura, English III to literatura amerykańska. Obecnie przerabiamy lekturę „Great Gatsby”, dodatkowo oglądamy film, żeby lepiej zrozumieć. Co tydzień mamy sprawdziany z zaawansowanego słownictwa, które sama jestem zdziwiona ale zaliczam bardzo dobrze. Piszemy też opowiadania z uwzględnieniem tego słownictwa. Nie należę do osób kreatywnych więc pisanie nie przychodzi mi tak łatwo. Nauczyciel często daje nam do zrobienia różnego rodzaju projekty, które oczywiście prezentujemy na zajęciach. Dużo pracujemy w grupach, mamy mnóstwo prac domowych. Praktycznie każdego dnia. Pomimo, że nie jest łatwo, wszystkie trudności rekompensuje mój ukochany nauczyciel....Uwielbiam lekcje z Panem Canone.
3. US History.
Najnudniejsza klasa w szkole. Na szczęście nie musimy czytać książek. Wszystkie materiały zawierające najważniejsze informacje otrzymujemy na lekcjach. Oglądamy dużo filmów, analizujemy różne wydarzenia i dyskutujemy, jak można było czegoś uniknąć…etc. Bardzo dużo rozmawiamy. Również często pracujemy w grupach, oglądamy filmy historyczne. W kwietniu mamy wycieczkę do Nowego Orleanu do muzeum II wojny światowej. Mamy wiele prac domowych i sprawdzianów. Pomimo, że sprawdziany są online, nie są tak łatwe jakby się mogło to wydawać. Niektórych informacji nie można odnaleźć nawet w Internecie.
4.Guidance
Na tych zajęciach uczymy się organizacji pracy w biurze. Nie jest to zwykła klasa. Tylko dwie osoby mogą wybrać tę lekcję podczas jednej godziny i mogą to być seniorzy. Mamy dostęp do wszystkich dokumentów, informacji itp. Co robię podczas tej godziny? Przeważnie segreguję dokumenty, oprowadzam nowych uczniów po szkole, pomagam counsulerom a także oceniam testy. Ogólnie jest to „papierkowa robota” Nie mam żadnych sprawdzianów czy quizow podczas tej klasy.
5.Yearbook.
Yearbook to kronika szkoły. Tworzą ją właśnie uczniowie, którzy wybrali ten przedmiot. Mamy ten przywilej, że chodzimy na wszystkie ważne wydarzenia, zawody sportowe i nie płacimy za wejścia. Po każdym wydarzeniu wrzucamy zdjęcia online z opisem. Każdy uczeń na koniec roku może taką kronikę otrzymać. Jest ona dodatkowo płatna. Będę czekała na swoją . Nauczycielka jest wspaniała, dokarmia nas smakołykami na zajęciach i to mi się bardzo podoba. Atmosfera jest świetna. Bardzo lubimy ze sobą przebywać i rzeczywiście dużo czasu spędzamy razem i pracujemy nad tym ,żeby w ty roku kronika była wyjątkowa. Nasza ocena przyznawana jest na podstawie zaangażowania ucznia i pracy jaką włożył w tworzeniu kroniki.
6. Algebra II.
Nie należę do umysłów ścisłych. Od zawsze nie cierpię matematyki dlatego też zdecydowałam się na wybór tej klasy. Jest to najłatwiejszy( dla mnie) przedmiot w szkole i po raz pierwszy czuję się jak geniusz. Jeśli ktoś mnie zna to wszystko mówi o poziomie matematyki. Pamiętam doskonale początek roku szkolnego, był to poziom gimnazjum, teraz robimy nowe rzeczy ale nie są one trudne. Myślałam, żeby ambitniej podejść do tego przedmiotu ale ostatecznie zdecydowałam że choć przez jeden rok w historii mojej edukacji mogę być najlepsza właśnie z matematyki , haha .
7. Spanish II
Poziom hiszpańskiego w amerykańskim liceum jest dużo wyższy niż w Polsce. Luizjana z racji swojego położenia geograficznego, czyli południowa część USA w dużej części zamieszkiwana jest przez osoby mówiące w języku hiszpańskim i dużą wagę przywiązują do nauki tego języka.  Nie uczymy się gramatyki czy też nie wkuwamy słówek ale czytamy książki, gazety, czasopisma, gramy w różne gry oglądamy filmy i przede wszystkim mówimy i jeszcze raz mówimy. Już przez pierwszy miesiąc nauki nauczyłam się o wiele więcej niż przez rok w polskim liceum. Większą część klasy stanowią murzyni, oni są mega zabawni. Nauczycielka też jest murzynką. Ostatnio robiliśmy projekt o konkretnym stylu ubierania się, więc trzeba było zaprezentować i opisać dany styl. Było zabawnie. Mam w tej klasie ocenę A 100% :D
Lunch.
Każdego dnia trwa pół godziny. Wybór posiłków jest dość duży. Do wyboru mamy sałatkę, Fast foody lub „zdrowy obiad”. Typowy zestaw to pizza+owoce+ coś słodkiego+ warzywa+ mleko do picia. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do popijania posiłków mlekiem. Z czasem się przyzwyczaiłam, nie mam żadnych problemów żołądkowych więc jest dobrze. Zestaw jest w cenie 1.75$. Zawsze jadam w szkole lunch, ponieważ zwyczajnie nie chce mi się przygotowywać śniadania w domu. Kiedyś ktoś z moich znajomych zapytał mnie czy są jakieś "bitwy na jedzenie" podczas lunchu tak jak to czasami można zobaczyć na amerykańskich filmach. Odpowiedź brzmi tak, co prawda nie zdarzają się często. Do tej pory byłam świadkiem 3. Mój kolega Andrew został raz aresztowany za rozpoczęcie tego. Konsekwencje są bardzo ostre więc takie sytuacje zdarzają się sporadycznie. Zawsze podczas lunchu wiele się dzieje „drama stuff”.


Jakie są jeszcze różnice pomiędzy polskim a amerykańskim liceum? Jest ich bardzo wiele. Musiałabym długo opisywać. Dodam jeszcze tylko, że relacja uczeń-nauczyciel jest totalnie różna, tutaj widać przepaść. W Ameryce nauczyciele starają się zbliżyć do ucznia, zaprzyjaźnić, Wiedzą o swoich uczniach bardzo dużo i jeśli tylko zauważą jakąś zmianę w zachowaniu natychmiast reagują, rozmawiają i próbują pomóc. Podczas lekcji często nauczyciele siadają razem z uczniami, żartują.  Dzisiaj na lekcji angielskiego pan Canone sprawdzajac listę obecności zapytał” Who is absent besides Donovan's brain?” Donovan jest typem ucznia. Który nie ma dobrych ocen, oblewa wszystkie zaliczenia więc zdanie to pasowało w 100 procentach. Myślałam, że umrę ze śmiechu.
To tyle o szkole. Moglabym napisac duuuzo duuuuzo wiecej , gdyz jest to ciekawy temat ale musze spakowac sie na wyjazd.
Jutro spelnie swoje wielkie marzenie - zobacze Nowy Jork. Od dziecka marzylam zeby zobaczyc to miasto na wlasne oczy i jutro to zyczenie sie spelni ;) tam spedze swoja spring break .











Czekajcie na nowy post , buziaki :)

niedziela, 17 marca 2013

live the life

Przepraszam wszystkich, że tak dawno nie pisałam. Wiem, że zaniedbuje tego bloga ale uwierzcie trudno jest znaleźć czas, zebrać myśli i do tego przelać to wszystko na papier. Sama nie mogę uwierzyć jak czas szybko mija. Już minęło ponad dwa tygodnie od ostatniego wpisu a mnie się wydaje jakbym dopiero co pisała o zmianie rodziny. Teraz postaram się nadrobić zaległości z ostatnich tygodni.


Tydzień temu, w zeszłą środę moja host mama zwolniła mnie z zajęć w szkole i zabrała mnie na wycieczkę. Luizjana słynie z Tabasco, wszyscy pewnie znacie i stosujecie tą ostrą, czerwoną przyprawę w swojej kuchni. Więc tego dnia zamiast pójść do szkoły pojechałam do fabryki sosu Tabasco. Przy okazji zwiedziłam dwie cudowne miejscowości Avery Island oraz Jefferson Island. Pierwszym punktem wycieczki było Jefferson Island, to małe miasteczko wcale nie jest wyspą jak nazwa na to wskazuje. Znajduje się tu pałac, ogromna rezydecja, która jest teraz w Krajowym Rejestrze miejsc o znaczeniu historycznym; dwór otoczony jest rozległym, cudownym ogrodem. Potem dotarłyśmy do celu czyli fabryki Tabasco. Na miejscu oczywiście odbyła się degustacja, nawet nie przypuszczałam, że sos ten ma tyle smaków. Ja znana jako osoba lubiąca wszystkiego spróbować smakowałam wszystkie…był nawet sos o smaku porzeczkowym i peanut butter, ohyda!... W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się Avery Island i niech nazwa was nie zmyli bo to też nie wyspa. Jest to miejsce gdzie obcujesz z naturą, można tu spotkać aligatory, żółwie i inne bestie w ich naturalny środowisku,, jest tu też mnóstwo ptaków i jeden z najpiękniejszych ogrodów jakiekolwiek w życiu widziałam. Znajduje się tu także również pomnik Buddy. To mnie zaskoczyło. Poznałam więc tego dnia trochę historii i przebywałam w naturalny środowisku żyjąc tu zwierząt, Wszystkie te miejsca oddalone są od Lafayette może 15 km. Mam nadzieję, że wrócę tam pewnego dnia bo jest naprawdę pięknie. To był bardzo miły dzień.




Pamiętacie Sandrę? Dziewczynę, którą spotkałam na lotnisku w Amsterdamie i razem leciałyśmy do Lafayette? W zeszłą sobotę były jej urodziny. Sandra zaprosiła mnie na imprezę. Nie była to zwykła impreza. Jej host mama przygotowała dla niej coś specjalnego. Grałyśmy w skavenger hunt. Canaan podzieliła nas na dwie grupy. Przygotowała listę zadań, które musiałyśmy zrobić…..w centrum handlowym i jako dowód, że zadanie zostało wykonane musiałyśmy zrobić zdjęcie. Niektóre zadania były naprawdę zabawne np. zrobić masaż Chińczykowi , który zawsze stoi pośrodku galerii i proponuje ludziom właśnie masaż , albo należało iść do candy shop i kupić tylko jedną fasolkę .Kolejne zadanie to pójście do kawiarni i zakup tylko wody mineralnej, w Polsce jest to normalne, nikogo by to nie zdziwiło ale tutaj woda jest za darmo więc wyglądało to bardzo komicznie. Kelnerka pytała jeszcze z 10 razy czy coś jeszcze podać z niedowierzaniem patrząc jak dziękujemy. Musiałyśmy znaleźć jeszcze cute boy i zrobić sobie z nim zdjęcie. Znaleźć najbrzydsze buty, największy kapelusz, zrobić zdjęcie jako manekiny na wystawie sklepu to tylko niektóre z tych zadań. Po drodze pojechałyśmy na kolację i udawałyśmy, że nikt z nas nie mówi w języku angielskim, każdy z nas mówił w swoim ojczystym języku a wśród nas było 4 exchange students, każdy z innego kraju. To było mega zabawne.Hahaha…ludzie nie wiem czemu dziwnie się nam przyglądali . Główna impreza odbyła się w hotelu, gdy tylko przybyłyśmy na miejsce udałyśmy się na basen.Było tam mnóstwo ludzi więc poczekałyśmy, aż się przeludni więc poszłyśmy do hotel lobby i wpadł nam pomysł żebyśmy nagrały Harlem Shake Video. Zapytałam recepcjonistę czy nam pomoże i będzie naszym kamerzystą a on na to „kamerować?” ja chcę być w tym video, ha, ha…było bardzo zabawnie. Recepcjonista był murzynem i gdy muzyka zagrała on natychmiast zaczął tańczyć i zdejmować ubrania. Myślałam, że umrę ze śmiechu. O drugiej godzinie pojechałyśmy na małe co nieco czyli frozen jogurt mmm..Kiedy wróciłyśmy do hotelu nasz ulubiony recepcjonista dał nam klucze od basenu i miałyśmy go tylko dla siebie. No i przyszedł czas na pool party. Ten dzień uważam za bardzo, bardzo udany, poznałam również dodatkowo mnóstwo nowych osób . Dziękuję Sandra<3


 Wczoraj odbył się w Luizjanie bieg poświęcony kobietom walczącym z rakiem piersi. Trzeba było zapłacić 30$ żeby móc wziąć w nim udział. W zamian każdy uczestnik otrzymał koszulkę oraz wiele innych darmowych rzeczy typu kubki, szaliki, plecaki no i jedzenie . Dystans do pokonania to 5 km. Nie myślałam, że dam radę ale jednak udało mi się. Jestem z siebie dumna! W biegu tym brały udział również moje koleżanki, nie byłam więc sama. Po biegu zorganizowany był piknik, na którym to kobiety chore oraz te, które wygrały walkę z rakiem opowiadały swoje historie, swoje przeżycia. Były to bardzo wzruszające chwile.
marshmallows . tak moja host mama robi takie rzeczy<3





brandon haha .


Kels <3

comeaux harlem shake haha

hot tub + pizza

selfies taak














z moja host mama ! kocham ja :)






RACHEL

SWAG




Sandra:)

pool partayyy


i jak tu nie przytyc...

przed biegiem..



poland&finland <3


moja najcudowniejsza host siostra<3

candy shop *.*
 Nastepny post bedzie o szkole , obiecuje ;)