Texas, San Antonio - wlasnie w tym miejscu spedzilam swoja thanksgiving break. Pojechalam tam z siostra mojego host taty - Udona , jej mama i wymiencem ze Szewcji . Wyjazd moge zaliczyc z pewnoscia do udanych.
Dzien 1 ( sobota) . Wybralismy sie na wycieczke do "Sea World" . Jest to miejsce , gdzie mozna ogladac show z udzialem wielorybow , delfinow i innych wodnych zwierzat . Mozna rowniez jezdzic na kolejkach gorskich , robic zakupy , plywac z delfinami i wiele wiele innych rzeczy. Jezeli kiedykolwiek bedziecie mieli okazje tam pojsc , naprawde polecam! Caly " Wodny Swiat" zrobiony jest pieknie . Sobota byla pierwszym dniem kiedy otwierali sezon swiateczny , wiec wokolo bylo pelno dekoracji . Mysle , ze najlepiej oddadza to zdjecia :)
Mikolaj w akwarium , hah
Candy Forrest <3
Byl nawet sztuczny snieg , zeby poczuc magie swiat lepiej ! :)
Dzien 2 ( niedziela ) . W niedziele wybralismy sie na tzw.' river walk' , tez w San Antonio . Bylo tam naprawde pieknie . Plynelismy lodka w samym srodku miasta i " zwiedzalismy" najciekawsze rzeczy. Bylam tez w najsmieszniejszej restauracji na swiecie - " Dick's last resort" . Sama nazwa mnie bawi. W srodku obsluga jest wredna dla klientow i robia smieszne rzeczy . Np. podszedl kelner do naszego stoliku , wzial reke Maxa i wydarl sie na cala restauracje , ze przed chwila ten chlopak " puscil baka" haha. Rzucaja talerzami i sztuccami , pytaja czy chcesz cos do picia i gdy odpowiedzialam , ze tak , kelner powiedzial " to sobie wstan i sama nalej " ... i tez tak bylo :) robili nam smieszne czapki z napisami typu " I still playing with barbies" , " I love Justin Bieber " itp.. Ciezko jest opisac atmosfere panujaca w restauracji , ale uwierzcie , ze jest bardzo smiesznie ;)
Niedziela byla rowniez 17 rocznica slubu Udony i Chucka i na pamiatke zrobili odcisk swoich dloni ... jak romantyczcnie <3
Wygladam jak jakas miniaturka przy nim :(
Chuck , ja , Carl , Udona , Judy i na dole MAX :))
Swoja droga.. Judy to moja " host babcia" a jej ulubiony film to magic mike , haha !
Taki mily napis na drzwiach restauracji :)
Carl dostal swoja czapeczke po Swedzku haha
Udona i Chuck <3
Oto ich dlonie ... jeszcze nie skonczone a i tak piekne ;)
Dzien 3 ( poniedzialek) poswiecilismy na zakupy swiateczne ;) Udalo mi sie kupic prezenty dla prawie calej rodzinki wiec jestem z siebie zadowolona . Swoja droga bylo to jedno z najwiekszych centrum handlowych w jakich kiedykolwiek mialam okazje byc : o . Zakupy robilismy od 11 do 21 a przeszlismy moze 1/4 tego...
Dzien 4 ( wtorek) droga powrotna i ZOO w Houston . Zoo jak zoo , niczym specjalnym sie nie roznilo , wiec dodam tylko zdjecia. Nie musze sie rozpisywac na ten temat ;)
Mniej wiecej tak wygladal moj pobyt w Texasie :)
Wczoraj mialam Swieto Dziekczynienia oraz BLACK FRIDAY , luhu! Dodam post wkrotce :)
trzymajcie sie !!!
tesknie i kocham <3<3<3